Noworodek w czasie cięcia cesarskiego


Zacznę od tego jak to było u nas… Od samego początku nastawiałam się na poród naturalny. Oczywiście bałam się go strasznie i im termin porodu był bliższy, tym mój strach większy. Z tego wszystkiego pod koniec ciąży zaczynałam rozważać nawet cięcie cesarskie, jednakże pod wpływem rozsądku jednoznacznie zadecydowałam, że dla dobra swojego i Teo, będę rodzić siłami natury.

I tak, do szpitala przyjechałam z rozwarciem 4 cm, dostałam znieczulenie i pierwszy okres porodu poszedł bardzo dobrze. Po 8 godzinach nastąpiło pełne rozwarcie i wtedy zaczęły się schody… Teo zaczął źle wstawiać główkę, co spowodowało, że drugi okres porodu zaczął się przedłużać. Zapadła decyzja o wykonaniu cięcia cesarskiego. Byłam zła, zmęczona, smutna i przerażona. Bardzo zależało mi na tym, aby urodzić Go siłami natury i włożyłam w to niezwykle dużo trudu, okupionego bólem. Nie mogłam pogodzić się z porażką na tym polu, tym bardziej, że było już tak blisko. Dodatkowo czekała mnie operacja, przed którą – jak to przed każdą operacją – miałam naturalne obawy. Na szczęście dużo czasu na przemyślenia nie było. Po 15 minut od podjęcia decyzji przez lekarza prowadzącego leżałam już znieczulona na stole operacyjnym. Minęło 10 minut, poczułam kilka szarpnięć w dolnych partiach brzucha i usłyszałam płacz oraz słowa położnej: „godzina: 1:50”. Ginekolog zakomunikowała mi, że maluszek już wydobyty, następnie przystąpią do zszywania. Po niedługiej chwili podeszła do mnie neonatolog i powiedziała, że Teo urodził się w stanie dobrym na 10 pkt według skali Apgar, bez odchyleń w badaniu przedmiotowym. Dodała również, że byłam bardzo dzielna, a Teoś jest śliczny 😉 Poprosiła mnie również, abym przeczyta na głos słowa zapisane na dwóch opaskach: „Chmurski s. Małgorzaty ur. 28.03.2019 godzina 1:50” oraz czy są one zgodne z prawdą. Po chwili zobaczyłam Teosia na rękach położnej, która następnie przyłożyła mi Go na krótko do twarzy, abym mogła się z Nim przywitać. Teosia następny raz zobaczyłam dopiero po ok. godzinie, gdy przywieziono mnie na salę pooperacyjną. Na szczęście, przez cały ten czas, z uwagi na swoje doświadczenie zawodowe, dokładnie wiedziałam co dziać się będzie ze mną, jak i z Maluszkiem. Gdybym tej wiedzy nie miała, zapewne bardzo bym się denerwowała – stąd pomysł na ten wpis 😉

Na wstępie zaznaczę, że poniżej opisana procedura dotyczy zdrowego noworodka. W przypadku wystąpienia jakichkolwiek nieprawidłowości, postępowanie personelu medycznego może znacznie odbiegać o przedstawianego standardu działania, gdyż trzeba je – co zrozumiałe – dostosować do zaistniałego problemu.

Standardowo więc, procedura cięcia cesarskiego zaczyna się od tego, że lekarz neonatolog dostaje informacje o planowanym zabiegu. Zazwyczaj jest to krótka wiadomość z podaniem skończonego tygodnia ciąży oraz przyczyn konieczności wykonania operacji. Następnie – my, lekarze – jesteśmy wzywani na salę operacyjną gdzie pacjentka jest już przygotowywana do zabiegu. Tam pogłębiamy wywiad lekarski. Interesują nas informacje takie, jak: która to ciąża pacjentki, który poród, dokładny przebieg ciąży, czy USG płodu wykonywane podczas ciąży były prawidłowe, czy były jakieś dodatkowe badania prenatalne i z jakiego powodu, czy matka choruje na jakieś choroby przewlekłe, czy poprzednie dzieci były i są zdrowe oraz jaka jest szacowana masa płodu. Po zebraniu kompletnego wywiadu sprawdzamy stanowisko resuscytacyjne, które powinno się znajdować na każdej sali operacyjnej, gdzie wykonywane są cięcia cesarskie. Tak przygotowani czekamy na wydobycie maleństwa. Lekarz neonatolog jest ubrany w ubranie jednorazowe, jednakże nie ma potrzeby aby był ubrany sterylnie. Dziecko odbiera położna ubrany w sterylny fartuch i rękawiczki. Po wydobyciu dziecka następuje tzw. opóźnione odpępnienie, tj. jeśli nie ma przeciwskazań ze strony matki, ani ze strony dziecka, po osuszeniu i przykryciu maleństwa, na przecięcie pępowiny czeka się przynajmniej 60 sekund. Następnie maluch jest przenoszony na stanowisko neonatologiczne i umieszczany pod promiennikiem ciepła. Położna zakłada jałowy zacisk na kikut pępowiny, a lekarz neonatolog dokonuje oceny w skali Apgar. Ocena ta dokonywana jest 2 razy, po 1 i 5 minucie życia dziecka, zakładając, że noworodek urodzony jest w stanie dobrym. Zazwyczaj dziecko jest również badane przez lekarza i kwalifikowane do obowiązkowych szczepień – przeciwko WZW B i gruźlicy. Po zbadaniu dziecka lekarz neonatolog informuje mamę o stanie dziecka i prosi o odczytanie informacji na opaskach identyfikacyjnych, którymi dziecko będzie oznaczone. W tym samym czasie położna dokonuję pomiarów noworodka. Zazwyczaj podawana jest też maść erytromycynowa do worka spojówkowego jako profilaktyka zapobiegająca rzeżączkowemu i chlamydiowemu zapaleniu spojówek. Podaje się również witaminę K (1 mg drogą domięśniową, droga doustna jest zarezerwowana wyłącznie w przypadku gdy rodzice nie wyrażają zgody na podanie do mięśniowe), aby zapobiec krwawieniu, które u noworodków występuje czasami z powodu jej niedoboru. W następnej kolejności położna pokazuje malucha matce i przykłada chociaż na chwile na jej klatkę piersiową tzn. kontakt skóra do skóry. Dopiero po wykonaniu tych wszystkich czynności noworodek jest zabierany z sali operacyjnej i razem z tatą idzie na salę pooperacyjna, gdzie razem czekają na mamę. W trakcie tego oczekiwania maluszek może być kangurowany przez tatę. Teoś był kangurowany przez Łukasza i muszę przyznać, że był to piękny i wzruszający widok. Po porodzie mama jest przewożona na salę pooperacyjną, gdzie czeka na nią maluszek i następuje próba przystawienia go do jej piersi. Reszta procedur przebiega tak samo jak u noworodka urodzonego siłami natury. Wykonywany jest przesiewowy test pulsoksymetryczny – pomiar saturacji czyli wysycenia tlenem krwi tętniczej w celu wykrycia krytycznych wrodzonych wad serca. Dziecko jest szczepione, a po 48 godzinach od narodzin wykonywane są badania przesiewowe w kierunku chorób metabolicznych (obecnie objętych badaniami jest 29 chorób). Są to m.in. niedoczynności tarczycy, fenyloketonurii czy mukowiscydozy i przesiewowe badanie słuchu. Co ważne, noworodek urodzony drogą cięcia cesarskiego NIE wymaga, poza powyższymi, dodatkowych badań, ani podaży dodatkowych leków czy probiotyków. Mam nadzieje, że po przeczytaniu tego wpisu, każda przyszła mama będzie mniej stresowała się samym porodem i ewentualnym cięciem cesarskim, którego potrzeba wykonania może pojawić się przecież zawsze na każdym etapie porodu 😉

Leave a Reply